Saga Lodowy Smok | ||
---|---|---|
| ||
Rozdziały |
1 - ? | |
Poprzedni ← Saga Wyspa Tenrō |
Następny ? → | |
Tomy i Rozdziały |
Saga Lodowy Smok jest pierwszą częścią opowiadania autorstwa użytkownika ColdFire97. Opowiada o jednym z elementów legendy wsi Sēji, mówiącej o łzach bogini lodu.
Rozdziały[]
Rozdział 1 - Rozdzielone dusze
|
---|
Październik, X789 rok. Był zwykły, deszczowy i zimny dzień. Nad drewnianą chatką wciąż zwisały szaro-czarne chmury, które zdawały się nigdy nie zniknąć. Drobne krople deszczu rozbijały się o zimną blachę dachu, rozbryzgując się na kilka drobinek tworzących naturalną melodię. W środku było ciepło, w kamiennym kominku znajdowała się jeszcze odrobina palącego się drewna. Na pułkach stały wesołe zdjęcia i kule z drobnymi kryształkami w białej barwie przypominającymi śnieg, którego już od dawna tu nie było. Na białym stoliczku, tuż obok łóżka z czystą pościelą stała pozytywka. Niewielkie pudełko ozdobione niebieską farbą mimo swej niepozorności przyprawiało o szczery uśmiech lokatorów i gości. Było cicho, zazwyczaj o tej porze wszyscy już wyszli z domu, by pomóc mieszkańcom wsi. Od czasu do czasu, spod ciepłej kołdry dobiegał głos słodkiego mruczenia przez sen.Drzwi otworzyły się niebawem. Śpiące stworzonko obudził hałasu derzających o drewniane wrota kluczy. Leniwie przeciągnęło się i usiadło na poduszce. Słodki pyszczek, białe futerko i różowy, zimny, wilgotny nosek dodawały zaspanym, niebieskim ślepiom białofutrzastego exceeda trochę uroku. Otworzył oczka i zaczął wykonywać powietrzne akrobacje. W lustrze pojawiła się postać dziewczyny. Nastolatka miała brązowe włosy. Fioletowe oczy spojrzały troskliwie na małego kociaka, który aktualnie bawił się kłębkiem wełny leżącym na kolorowym dywanie. Podniosła go z podłogi i wzięła na ręce, po czym delikatnie i czule przytuliła do białego swetra. - Znalazłaś go, Mai? - zapytał słodki głosik stworzonka. Nie udzieliła odpowiedzi. Po prostu zaprzeczyła machając głową z przygnębioną miną i odwróciła się twarzą do wiszącego na ścianie obrazka. - Wiesz Shayen, czasami myślę, że go już nie zobaczę. - powiedziała cicho, ocierając rękę spływającą po gorącym policzku słoną łzę. Kot nie odzywał się wcale. Widząc skupienie na twarzy właścicielki wolał przesiedzieć to cicho, by w żaden sposób jej nie przeszkadzać. Przez całą wieś Sēji niespodziewanie przeleciała fala lodowatego powietrza. Deszcz błyskawicznie zamienił się w grad, a zaraz po tym spadła duża warstwa śniegu. Mieszkańcy tłumaczyli to zdarzenie faktem, iż osada mieści się nieopodal góry, o której po całym królestwie krążą niesamowite legendy mówiące o łzach bogini lodu. Podobno dawno temu, po tym jak straciła swoją córkę Yuki, na ziemię spadły jej trzy łzy. Pierwsza zamieniła się w białego smoka o wilgotnych i wytrzymałych, lekko przezroczystych łuskach i lodowatym ogniu wydobywającym się z jego paszczy. Druga przybrała kształt księgi, której znalazca po przestudiowaniu jej opanowywał Magię Śnieżnego Zabójcy Bogów. Trzecia i najdrobniejsza łza zamieniła się w lodowy młot. Jego właściciel stał się pierwszym magiem Lodowego Tworzenia, który zaczął nauczać innych. Można więc powiedzieć, że legenda w mityczny sposób tłumaczyła pojawienie się na świecie Magii Lodu. Mai podbiegła do okna, które zaraz po jej podejściu zamarzło o zaczęło pękać. Położyła na nim rękę, by roztopić to, co zostało na nim osadzone. Uśmiechnęła się. Pomimo porażki związanej z jej towarzyszem, była w stanie osiągnąć jej drugi, równie ważny cel. - Hej, Gilbert! - na olbrzymiej sali rozległ się donośny głos. - Jak ci poszła misja? Podczas marszu w kierunku mroźnego wulkanu, Mai odwróciła się szybko, spoglądając w tył. Miała lekko rozchylone usta, otwarte szeroko oczy błyszczały, jakby zobaczyła coś, czego dawno nie widziała i za czym tęskniła. Tymczasem patrzyła tylko na pusty gościniec, który do tego pełen był śniegu i błota. |
Rozdział 2 - Lodowiec Błękitnego Smoka
|
---|
Śnieg zaczął padać jeszcze mocniej. Śnieżyło tak mocno, że nie można było zobaczyć nawet znajdujących się w okolicy, małych chatek z drewna. Nie było jednak zimno. Mimo braku mrozu, błyszczące płatki białego puchu nie topniały. Błyszczące drobinki wślizgiwały się w odsłonięte części ciała sprawiając, że istoty na których się znajdowały odczuwały niemiłe uczucie zimna. W pewnym momencie, dość szybko i niespodziewanie, przestało padać. Było to dziwne, gdyż żaden ze znajdujących się jeszcze w powietrzu płatków śniegu nie spadł na ziemię. Wisiały beztrosko w powietrzy, jakby czas stanął w miejscu. Kiedy tylko to się stało, Shayen wytężyła wzrok szukając tego, co było jej celem. Mai stała, rzucając czasem wzrok za siebie, jakby ktoś ją śledził. Położyła rękę na czole, tworząc z niej coś w rodzaju daszka. Na końcu ścieżki spostrzegła postać kobiety o szaro-białych włosach i jasno-niebieskich oczach. Jej spojrzenie przeszyło myśli nastolatki. Zaczęła się trochę bać. Wyczuwała w jej ciele olbrzymi pokład energii magicznej. Shayen wzięła ją za dłonie i zaczęła unosić się w powietrzu. W błyskawicznym tempie znalazły się tuż przy tajemniczej postaci. Shayen, jak to Shayen, musiała po drodze zrobić coś nie tak. Mai musiała się wracać po zgubioną po drodze pozytywkę, którą wzięła wraz ze sobą. Schowana była w niebieskiej torbie, z szesnastką wyszytą na małej, bocznej kieszonce. W chwili, gdy ujrzała fragment błyszczącego się metalu wystającego zza błękitnego materiału zrobiła szybko krok w przód. Zatrzymała się widząc, że obiekt unosi się w powietrzu. Poczuła na plecach zimny oddech kobiety. Zobaczyła wyciągniętą przed nią dłoń w białej rękawiczce. Zdaje się, że właśnie użyła telekinezy. Nieznajoma oddaliła się od zaczerwienionej ze złości Mai i obejrzała pozytywkę. Nakręciła ją. Wydobyło się z niej kilka niewinnych nutek, brzmiących dość nostalgicznie. Metalowa przykrywka przykryła całe pudełko, które z łatwością wyrwała z rąk nieznajomej brązowowłosa. - Nie nauczyli cię, że cudzych rzeczy się nie dotyka?! - krzyknęła chowając za sobą przedmiot. |